Joga to dla mnie codzienne zmaganie się z życiem, z rzeczywistością i próba osiągnięcia równowagi psychicznej i emocjonalnej w tym wszystkim co nas spotyka.
Kiedyś joga wydawała mi się oderwaniem od rzeczywistości, wyższym stanem świadomości, który mogą osiągnąć tylko nieliczni. Nie było mi dane dotrzeć do jej kolebki. Znam ją z książek, studiów, zajęć, kursów, filmików na YouTube. Nie chcę odpowiedzieć na pytanie czym jest według definicji, jakie są rodzaje, szkoły, zasady. To wszystko można znaleźć studiując pisma, szkoląc się, słuchając mądrych głów, które „ się znają”.
Poznałam jogę ok 17 lat temu na studiach, jako ćwiczenia fizyczne- spodobała mi się. Od tamtego czasu ćwiczyłam z różną intensywnością i regularnością, bądź jej brakiem. Czytałam, dowiadywałam się. Zainteresowałam się rozwojem osobistym- nie wiem, czy to dzięki jodze, czy kompletnie nie miało to z nią związku. Obecnie jestem mamą 8 miesięcznego Oskarka, po ciężkich początkach czegoś wielkiego, pięknego. I teraz myślę sobie, że te 17 lat będąc bliżej bądź dalej jogi, przygotowywały mnie, aby przetrwać jego narodziny i czas bycia z nim.
Moje wyobrażenia były kompletnie odmiennie od tego co miało nastąpić. Dopóki nie urodził się Oskarek nie wiedziałam, że są High Need Babies. Teraz już wiem :D Te 8 m-cy było naprawdę niełatwe i myślę sobie, że gdyby nie joga i praca nad sobą, którą przeszłam, to nie dałabym rady. Mój hajnidek pokazał mi jak dużo mam jeszcze tyłów w kwestii równowagi psychicznej i emocjonalnej. A opieka nad nim, mocno napinająca moje ciało, co przekładało się na emocje i stan psychiczny dogłębnie wskazywała na ścisłe połączenie między ciałem, psychiką i emocjami. Przez te 17 lat przeczytałam dużo o tym, a teraz mogłam tego doświadczyć od a do z.
Prowadząc zajęcia z mocnym ciałem, czasem nie rozumiałam, jak ciężka do wykonania może być dana pozycja. I tu znowu mogłam na własnej skórze poczuć jak osłabione ciało po porodzie ma dużo ograniczeń i jak krok po kroczku odzyskuje siły.Człowiek jako całość zawsze mnie fascynował, ale teraz ta fascynacja jest jeszcze większa. Było ciężko i na pewno jeszcze będzie nie raz, ale cieszę się , że miałam okazje to przeżyć i dowiedzieć się tyle i poznać siebie jeszcze lepiej. Wiem, że gdyby nie joga mogłabym już dawno się załamać, dojść do kresu swoich możliwości i nie wiedzieć o co chodzi. Zamiast tego dostałam kolejną ważną naukę od życia.
Każdy ma prawo definiować jogę na swój sposób i zabierać z niej to czego potrzebuje. Nie chcę być oderwaną od rzeczywistości joginką, tworzyć pozy, która ze mną nie współgra. Chcę żyć, kochać i radzić sobie ze słabościami, odnajdywać równowagę w trudnych chwilach. Chcę być życiową joginką, umieć uwalniać napięcia z ciała, wyciszać szalejący umysł i emocje, czuć się dobrze ze sobą, odpuszczać, radzić sobie ze stresem i rozwijać się. To dzięki jodze mogę to wszystko osiągnąć. Mam wspaniałe „narzędzie” i nie zawaham się go użyć.
Pozdrawiam :D
Moniaa